sobota, 22 lutego 2014

Rozdział I "Dokładniej Amanda. Amanda Foster"

Rozdział I


"Dokładniej Amanda. Amanda Foster."


Rodzinne ciepło, gwar, miłość, pomoc, radość, odmienność, akceptacja, troska... To wszystko określa jedno słowo - Nora. Dom państwa Weasleyów odkąd każdy sięga pamięcią emanował przyjazną atmosferą. Zatem nic dziwnego, że zawsze jest w nim pełno ludzi i to nie dlatego, iż sama rodzinka rudowłosych liczy aż dziewięć różnych i jakże sprzecznych osobowości. Każdego dnia przewija się przez próg domostwa mnóstwo członków Zakonu Feniksa - organizacji walczącej przeciw złemu czarnoksiężnikowi Którego - Imienia - Nie - Można - Wymawiać. Szukają oni bowiem, odpoczynku od trwającej wojny, a Molly Weasley umiała jak nikt inny odwrócić uwagę od kłopotów. Jednak ów dzień, w którym zaczyna się nasza historia, był niedzielą - czasem tylko dla tych, co nosili rude czupryny i piegi. Nawet Charlie przyjechał z Rumuni, aby zapamiętać twarze najbliższych. Wszyscy żyli w strachu przed Sami - Wiecie - Kim. Ach, jak dobrze, że istnieją takie matki jak Molly. Wojna nie przeszkadza jej w ustawianiu życia jej synów, a dokładniej Freda i Georga, mających rozpocząć siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
- Ronaldzie, zaprosiłeś już Hermionę do nas na wakacje? - Podjęła temat pani domu w trakcie rodzinnego obiadu. Wywołany syn przeżuł do końca wielki kawał kurczaka, który właśnie miał w ustach, dorzucił trochę ziemniaków na talerz i dopiero odpowiedział na pytanie matki.
- Tak. Bardzo się cieszy. Bynajmniej tak napisała. Nie wie tylko jak się tutaj dostanie. - Oczy Rona aż błyszczały, gdy tylko podejmowano temat Hermiony Granger, średniego wzrostu brunetki o brązowych oczach i ponad przeciętnej inteligencji. Nic dziwnego. Najmłodszy syn Weasleyów był w niej beznadziejnie zakochany.
- Odpisz, że Arthur ją odbierze zaraz po pracy. - Nie wiedząc czemu, jej spojrzenie padło na bliźniaków, wyraźnie czymś rozbawionych i nie zwracających uwagi na słowa mamy. - A Fred i George razem z nim. - Dźwięk upuszczonych sztućców sygnalizował, że dwaj nie do odróżnienia chłopcy tym razem usłyszeli głos pani Weasley. Oczywiście nie widzieli nic złego w przetransportowaniu panny Granger do Nory, ale czuli, że ich matka jeszcze nie skończyła. - Będą mieli okazję, ponieważ w poniedziałek towarzyszą tacie w pracy. Może to uświadomi im, że z żartów raczej się nie utrzymają. - Prawie wszyscy członkowie rodziny wywrócili oczami, prawie. Bliźniacy siedzieli ze zwieszonymi głowami. Na ogół by się kłócili, ale ostatnio nie jest to skuteczny sposób.
- Nie weźmiecie mnie na litość, chłopcy. - Zapowiedziała z góry Molly. George i Fred westchnęli.
- Dementor, nie kobieta. - Mruknął jeden z nich. Domownicy zachichotali, nawet na usta pani Weasley wkradł się lekki uśmiech.


- Gdzie my jesteśmy, tato? - spytał George. Znajdowali się na obrzeżach Londynu. Było tutaj dużo ludzi, kolorowych namiotów, ciężarówek, a dookoła las. W jego centrum masa piachu, stogi siana ułożone w szlak znany tylko jego autorowi. Niektóre osoby chodziły w zabawnych kombinezonach i z kaskami w rękach. Gdzieniegdzie widać było jakieś pojazdy. Georgowi nasunął się na myśl motor Syriusza, ale te wydawał się mniejsze oraz nie posiadały doczepy.
- To moi drodzy, jest tor motocrossowy. - Odparł Arthur rozpościerając ramiona jakby udawał pana świata i okręcił się wokół własnej osi. Właśnie w tym momencie minęła ich grupka ładnych oraz skąpo odzianych dziewcząt. Głowy bliźniaków obróciły się aż o 180 stopni.
- Wiesz Fred? - Zaczął jeden z braci uśmiechając się z rozmarzeniem.
- Wiem, George. - Odpowiedział drugi. Zaśmiali się oboje, po czym wyrzekli jednocześnie:
- Nie będzie najgorzej. - Po tych słowach ruszyli za swoim ojcem w stronę toru.

- W sumie tato, to po co my tu jesteśmy? - Tym razem ciekawością wykazał się Fred. Zdążył już wykręcić kilka kawałów z bratem, ale ile można robić błahych żartów wśród mugoli. George szedł tuż obok niego zastanawiając się, do którego z nich mrugnęła pewna urocz brunetka.
- To są Mistrzostwa Krajowe. Wielu czarodziejów, aby się wzbogacić wchodzi w zakłady z mugolami. Później ich pieniądze wymieniają na czarodziejską walutę. Chcąc mieć pewność, że ich kandydat wygra, ingerują w losy wyścigów. Naszym zadaniem jest ochrona zawodników oraz wypatrywanie potencjalnych przestępców. - Bliźniaki przytaknęli tylko głowami. Skoro już muszą popracować, niech to chociaż zrobią porządnie. Wbrew pozorom, bracia nigdy nie robili nic na "pół gwizdka". Gdyby tak postępowali nie byłoby mowy o eksperymentach oraz niesamowitych produktach Weasleyów. - Ale to nie wszystko. - Głos pana Arthura ponownie wdarł się do umysłów synów. - Trzeba jeszcze wypełnić misję dla Zakonu. Musimy odnaleźć pewną dziewczynę i jej opiekunów. Razem z nami ma wrócić do Nory. Nic więcej nie wiem. - Zlecenie dla Zakonu?! Bliźniacy przybili sobie piątki pełni nowego zapału. Super! Zrobią coś dla Zakonu! Dla Zakonu, czyli dla samego Dumbledore'a!
- Dobra tato! Ty weź północ, Fred południe, a ja pójdę na wschód. Wątpię, że będą chcieli coś majstrować już przy starcie. Za dużo świadków. - Zarządził George. Chciał mieć swój własny wkład w misję. - Spotkamy się na mecie.

Dlaczego powiedział im o misji dla Zakonu Feniksa?! Ach, przecież Albus kazał mu tak postąpić.
- Nie widziałem jej odkąd ukończyła jedenaście lat. Nie wiem jak wygląda, ale pewnie to ona ich znajdzie. Zabierz ze sobą Freda i Georga, oni zostawiają po sobie dużo śladów. - Arthur dalej nie rozumie słów dyrektora Hogwartu. Liczył, że ta dziewczyna naprawdę ich odnajdzie, bo w innym wypadku może być ciężko.

Fred słyszał strzały oznaczające start wyścigu. Na razie nie będzie miał nic do roboty. Jego strefa znajdowała się najbliżej mety. Ludzie zaczynali się dopiero tutaj gromadzić. Dziewczyny też.
- Nie Fred, masz zadanie do wykonania. - Upominał się w myślach i zadziałałoby, gdyby nie pewna czarnowłosa, długonoga nieznajoma. Chociaż z taką urodą nie mogła być zwykłą kobietą.
- Witaj. Nie wyglądasz na zainteresowanego wyścigiem. - Weasley spojrzał w hipnotyzujące zielone oczy nieoczekiwanej towarzyszki. - Jestem Elle. A ty? - Czemu ona tak działała na jego zmysły?! Rudowłosy nie mógł się opanować. Czuł się dziwnie otępiały.
- F - f - fred. - Zająknął się mimowolnie. Do jego uszu dobiegł dźwięk motocrossów. Powinien być skupiony! Nigdy nie wie co się zdarzy!
- Po co tu jesteś? - Nie może powiedzieć jej prawdy, bo... Ona jest wilą! Dopiero teraz do niego to dotarło jak mógł być tak głupi! Musi skłamać! Przed każdym musiałby skłamać!
- Sprawy biznesowe. - Odparł wzruszając ramionami. Elle nagle straciła na urodzie. Była wściekła!
- Kłamiesz! - Zorientowała się, a okłamana wila to straszna wila. A sprawcę czeka kara.
Nagle odgłos silnika przybrał na sile, by po chwili ucichnąć. Fred poczuł jak ktoś odpycha go na bok. Kątem oka dojrzał spadającą w jakąś dziurę Elle. Chłopak przysięgał, że wcześniej jej nie było. Spojrzał na swojego wybawce. Człowiek miał na sobie jeden z tych zabawnych kombinezonów w kolorze nieba oraz kask na głowie. W pobliży leżał jego dwukołowy pojazd. Wyglądał na zdenerwowanego. Weasley podniósł się szybko z ziemi chcąc podziękować za ratunek, ale jego bohater nie dał mu dojść do słowa.
- Co ty sobie myślisz! Mogłam wygrać ten wyścig, a tak musiałam cię ratować. - Rudy przyjrzał się zawodnikowi. Nie sięgał mu nawet do ramienia! Głos miał raczej jak nastolatka. I zaraz! Co powiedział! "Mogłabym wygrać."
- Dziewczyna!- Wyrzekł mało inteligentnie Fred. Jego wybawca ściągnął kask. Blond włosy zafalowały na wietrze, błękitne oczy zmierzyły go wrogo, a pełne malinowe usta, harmonizujące się z alabastrową cerą, wygięły się w uśmiech pełen kpiny.
- Dokładniej Amanda. Amanda Foster. - Zaśmiała się i wyciągnęła w jego stronę rękę. Weasley spojrzał na nią niepewnie. - Czy czasem nie jest następną wilą? Jest piękna! - Rozmyślał chłopak. Teraz uśmiechała się do niego. Bez cienia złośliwości. Jak szybko zmieniają się jej humorki! Odwzajemnił gest i uścisnął dłoń. Jej skóra była delikatna i miękka.
- Jestem Fred Weasley. - Rudowłosy zauważył, że dziewczyna zesztywniała. Pomachał jej ręką przed twarzą. Nie zareagowała. Dopiero po chwili wypuściła powietrze i obdarzyła go poważnym spojrzeniem.
- To mnie szukacie. Znajdźmy twojego ojca i brata bliźniaka.
_______________________________________________________
Dziękuję za pierwsze komentarze. Wiele dla mnie znaczą. Zwłaszcza, że to dopiero początek i liczę, że zostaniecie już ze mną do końca. Aby komentować nie trzeba być zalogowanym, ani mieć kąta na bloggerze. Do następnego rozdziału!

5 komentarzy:

  1. Znalazłam Twój blog na "Katalog opowiadań" i szczerze jestem bardzo ciekawa Twojej twórczości! Zapisuję sobie adres Twojego bloga i obiecuję, że w najbliższym czasie zagłębię się w Twojej lekturze :) Owocnej pracy!

    zmechanizowany.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Swoją drogą; bardzo ładny szablon :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie myliłam się; może nie piszesz wprost rewelacyjnie i zawiewa nutą chaotyzmu, ale nie zwraca się na to aż takiej uwagi zagłębiając się w lekturze. Temat bardzo ciekawy, nie jest to coś typowego, jestem pewna, że nikt na taki rozbieg wydarzeń dotąd nie wpadł a to jest bardzo wielki plus dla pisarza, bo myślę, że się ze mną zgodzisz, że wiele historii się niestety powtarza, co staje się banalne. Tutaj mam wrażenie, że nie będzie podobnego błędu. Zaciekawiłaś choćby prologiem, motyw z siostrami był bardzo dobry (oh, jakbym widziała siebie i swoje rodzeństwo!) , drugie potwierdzenie, że z czymś podobnym na innych blogach się nie zetknęłam. Może i fakt, jest wiele opowiadań o Fredzie, ale nie sądze, by ktokolwiek wpadł na takie potoczenie się wydarzeń. Krażę wokół tylko jednego, prawda? Wybacz!
    Bardzo podoba mi się to, że nie zanikło poczucie humoru Freda. Wiele osób biorąc się za opowiadanie historii bliźniaków zapomina o głównej cesze charakteru, który ich wyróżnia: poczucie humoru, śmiech. Cieszę się, że nie zapomniałaś o tym i zastosowałaś kilka dowcipnych "zwrotów akcji". Możnaby powiedzieć: Cały Fred!
    Dosyć egoistycznie powiem, że czekam z niecierpliwością na wątek, gdzie pokaże się Harry i dwójka jego przyjaciół! Wiem, że skoro lubie ich bardzo (oh i Luna!) to nie powinnam się brać za bliźniaków i mogłabyś mieć ochotę mnie stąd wywalić, ale powtórzę się i napisze, że mnie zainteresowałaś! Ale pamiętaj o egoistycznej druzgotce Weasley pragnącej wiadomości o Harrym. Jestem ciekawa, jak zostanie od przedstawiony z Twojego punktu widzenia!
    Na koniec powiem, że bardzo podoba mi się pomysł tego, że znajdujemy się teraz w wyobraźni dwunastoletniej dziewczynki. Proszę, nie opuszczaj tego bloga. Potrzeba nam takich dobrych opowiadań! Należy dawać przykład innym, którzy nijak się nie mają do pisania...
    Mam nadzieję, że nie spoczniesz na laurach i jak najszyciej opublikujesz drugi rozdział! Czekam z niecierpliwością,
    druzgotka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Grr Amanda! W dalszym ciągu czekam na drugi rozdział! Chyba nie masz zamiaru opuścić bloga? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam, ale marzec to dla mnie trudny miesiąc. Na pięć wolnych weekendów, wolnym mam jeden, który jeszcze nie nastał. Rozdział II jest napisany w połowie :)

      Usuń

Obserwatorzy

Tekst